W Operze Leśnej zakończył się Polsat Super Hit Festiwal 2021

W Operze Leśnej zakończył się Polsat Super Hit Festiwal 2021

Całujący się na scenie wokalista i gitarzysta włoskiego zespołu Måneskin, dwa występy Dody, w tym drugi w stylu rozerotyzowanych poczynań Madonny z początku lat 90., niestety z playbacku, odmieniony Michał Szpak – zdaniem niektórych komentatorów i internautów kontrowersyjny, bo… pokazał sutki – i show Justyny Steczkowskiej… Drugi i ostatni dzień Polsat Super Hit Festiwal 2021 był nierówny, ale też niepozbawiony emocji, do tego trochę lepiej udźwiękowiony w telewizji niż pierwszy. O najważniejszym wydarzeniu muzycznym tego lata nie ma jednak mowy.


W Operze Leśnej zakończył się zorganizowany po rocznej przerwie spowodowanej wybuchem pandemii COVID-19 dwudniowy Polsat Super Hit Festiwal 2021. Główną atrakcją koncertu była włoska grupa Måneskin, zwycięzcy tegorocznego Konkursu Piosenki Eurowizji. Wystąpili także Kayah, Michał Szpak, Viki Gabor, Enej, Doda, Kortez, sanah, Pectus, Andrzej Piaseczny, Paweł Domagała, Kamil Bednarek, Golec uOrkiestra, IRA, Kortez Justyna Steczkowska i Sławomir.

O występie Måneskin będzie się mówiło długo nie tyle ze względu na jego wyróżniającą się na tle innych atrakcji wieczoru rockową energię, co pocałunek dwóch członków zespołu po występie. Odmienione oblicze zaprezentował Michał Szpak, który najpierw zaśpiewał „Dziwny jest ten świat” Czesława Niemena w nietypowej aranżacji, a następnie premierowy singiel „Hiob”. Jako jedyna dwukrotnie wystąpiła Doda – za drugim razem w kreacji, która raczej nie przeszłaby w telewizji Jacka Kurskiego. Szkoda, że zaśpiewała wtedy z playbacku.

Drugi i ostatni dzień Polsat Super Hit Festiwal 2021 miał charakter o wiele bardziej muzyczny niż pierwszy, kiedy poza recitalem Beaty i Bajmu, poprzedzonym występem Cleo, na scenie Opery Leśnej królowały kabarety. Tym razem Polsat przygotował koncert „Najlepsi z najlepszych”, na który zaprosił tych artystów, którzy „sprzedają najwięcej płyt” oraz „najczęściej goszczą w rozgłośniach radiowych”. Jest to oczywiście umowne, gdyż kryteriów tych nie spełniają dzisiaj choćby Pectus, po raz milionowy grający „Barcelonę”, czy grupa, którą całą zabawę rozpoczęła, Golec uOrkiestra. Sympatyczni bracia Golec, w towarzystwie Gromee’ego, najpierw przypomnieli, w niemal dyskotekowej oprawie, swój stary przebój „Ściernisko” oraz jeden z ostatnich singli „Dzieje się”, a następnie, podobnie jak na paru innych festiwalach w ostatnich latach, nieszczególnie emocjonujący taneczny kawałek „Górą Ty”. I znowu trochę wrócił koszmar z dnia poprzedniego, czyli słaby dźwięk w telewizyjnej transmisji, na szczęście podczas kolejnych występów nieco się poprawił.

Niezłą zabawę rozkręciła Kayah – najpierw „Po co”, w którym stylowo pomieszała muzykę klubową z bliskowschodnią etniką, a później „Ramię w ramię”, zeszłoroczny duet z nieco onieśmieloną jej towarzystwem Viki Gabor – następnie nastoletnia zwyciężczyni 17. Konkursu Piosenki Eurowizji dla Dzieci już solo przypomniała piosenkę, którą ten sukces osiągnęła „Superhero”. Na tym tle dziesięciominutowy jubileuszowy występ grupy Enej – „10. lat od wygranej w Must Be The Music” wypadł bardziej energetycznie, dzięki takim pewniakom jak „Radio Hello”, „Kamień z napisem Love”, „Ostatni raz” i „Tak smakuje życie”.

Dobór wykonawców podczas Polsat Super Hit Festiwal 2021 był, jak to na takich festiwalach, dosyć przypadkowy, na zasadzie każdy może zagrać po każdym. Jak skromna i niepozorna sanah, akompaniująca sobie na pianinie w delikatnych „Szampanie” i „No sorry”, która wystąpiła po Sławomirze i jego festynowym koszmarku „Miłość w Zakopanem” i spokojniejszym „Będę z nią” (z udziałem Marcina Wyrostka). Hipnotyzujące wrażenie pozostawił po sobie kameralny Kortez („Hey Wy”, „Stare drzewa”), Andrzej Piaseczny w swoim stylu postawił na sprawdzony repertuar balladowy („Śniadanie do łóżka”, „Chodź, przytul, przebacz”), podobnie Kamil Bednarek (zeszłoroczny przebój „Bądź przy mnie”), a Paweł Domagała przypomniał swojego pewniaka, czyli „Weź nie pytaj”. Występ Justyny Steczkowskiej miał więcej wspólnego z dopracowanym do ostatniego szczegółu show, a po sprawdzonej już wielokrotnie „Dziewczynie szamana” usłyszeliśmy „Oczi cziornyje”. Jak tłumaczył jeden z gospodarzy wieczoru, Krzysztof Ibisz, to nawiązanie do pierwszych dwóch sopockich festiwali, na których wystąpiła Violetta Villas – formuła Polsat Super Hit Festiwalu jest jednak zbyt od nich odległa, by uznać to za rozsądne porównanie.

Zupełnie odmienione oblicze, z włosami upiętymi w kok, namalowanymi czarnymi łzami i napisami na ciele („Wolność”, „Fobia”, „Hiob”) zaprezentował Michał Szpak, który na scenie Opery Leśnej pojawił się skórzanym kombinezonie, odsłaniającym jego klatkę piersiową, w tym sutki. Zdaniem wielu komentatorów i internautów, którzy najwyraźniej nigdy nie widzieli w telewizji występu rockowego zespołu, choćby Queen, było to kontrowersyjne. A kontrowersyjna mogła być co najwyżej zmieniona, dosyć nowoczesna aranżacja w „Dziwny jest ten świat” Czesława Niemena. Następnie Michał zaśpiewał premierowy singiel „Hiob” – pozornie niechwytliwy, bardzo kameralny, wyciszony, ale niepozbawiony ekspresji, chwilami wokalnie przesterowany. To początek „nowej podróży intergalaktycznej”, którą piosenkarz zapowiada od jakiegoś czasu.

Jako jedyna podczas Polsat Super Hit Festiwal 2021, dwukrotnie wystąpiła Doda – w pierwszej części koncertu przypomniała „Dżagę” Virgin i solowe „Nie daj się”, natomiast w drugiej zaprezentowała premierowy singiel „Don’t Wanna Hide”. Tu bardziej niż muzyka zwracała uwagę odważna kreacja Dody w stylu Madonny z początków lat 90., która raczej nie przeszłaby w telewizji prezesa Jacka Kurskiego. Szkoda, że piosenkarka posłużyła się w tym przypadku playbackiem, co zapewne wynikało ze skomplikowanej choreografii scenicznej. Mimo wszystko, śpiewanie z taśmy nie uchodzi.

Większość wykonawców schodziła ze sceny z nagrodami. A to za poczwórną płytę diamentową (Sławomir), a to za odkrycie minionego roku i najlepszy debiut (sanah), a to od czytelników jednego z portali (Doda). Nagrodę otrzymał także, za sprzedaż w Polsce albumu „Teatro d’ira: Vol. I”, włoski zespół Måneskin, zwycięzca tegorocznego Konkursu Piosenki Eurowizji.

Rockmani zagrali oczywiście przebój „Zitti e buoni”, a także dwa inne udane kawałki z albumu, „Lividi sui gomiti” i „I Wanna Be Your Slave”, udowadniając, że nie są grupą jednego przeboju. Jest w ich muzyce coś z nieposkromionej energii hard rocka z wczesnych lat 70., jak i młodzieńczego uderzenia takich zespołów jak The White Stripes czy Sonic Youth.

Na zakończenie występu wokalista Damiano David i gitarzysta Thomas Ragii pocałowali się. – Każdy powinien móc to zrobić bez odczuwania strachu – krzyknął David. – Wszyscy powinniśmy być całkowicie wolni, być kimkolwiek, k**wa, chcemy być! – dodał. I znowu, szkoda, że nie stało się to w Telewizji Publicznej, bo pewnie jej prezesowi trudniej byłoby się chwalić „koszącymi konkurencję” słupkami oglądalności – teraz już wiemy, że na występ w niej raczej szans nie mają.

Festiwal zakończyła grupa IRA, dedykując „Nadzieję” mieszkańcom zmagającymi się z dyktaturą Łukaszenki Białorusi. Trochę tak potrzebnej refleksji nikomu nie zaszkodzi.

Polsat Super Hit Festiwal 2021: szczególny

Polsat Super Hit Festiwal 2021, pierwszy z letnich telewizyjnych festiwali AD 2021, za nami – o zapowiadanym najważniejszym wydarzeniu muzycznym tego lata nie ma mowy, ale chociaż był to festiwal nierówny, nie zabrakło w nim pewnej dawki emocji. Był o tyle szczególny, że odbywał się w rzeczywistości „po”-covidowej, po „zakończeniu” trzeciej fali pandemii koronawirusa i poluzowaniu większości obostrzeń w Polsce.

Udostępnij