Limity wprowadziły cztery brytyjskie sieci supermarketów w sprzedaży owoców i warzyw. Klienci mogą kupować maksymalnie po trzy sztuki. Limity mają obowiązywać przez kilka tygodni.
We wtorek limity wprowadziły sieci Asda i Morrisons. W pierwszej z nich jedna osoba może kupić maksymalnie po trzy sztuki pomidorów, ogórków, papryki, sałaty, brokułów, kalafiora oraz trzy opakowania malin, zaś w drugiej restrykcje dotyczą ogórków, pomidorów, sałaty i papryki – po dwie sztuki na klienta.
Na podobny krok zdecydowały się Tesco i Aldi, czyli jedna z dwóch najtańszych oraz największa w kraju sieć supermarketów. W obu limity – do trzech sztuk na osobę – sprzedaż pomidorów, ogórków i papryki.
W ostatnich dniach media społecznościowe obiegły zdjęcia pustych półek na stoiskach z warzywami w różnych supermarketach.
I’m driven to despair by the poor choice and shortage of fresh goods and especially European cheese since Brexit. But tomatoes? Not a single one to be had, of any type. Aldi, Royal Wootton Bassett, early afternoon today. WTAF? pic.twitter.com/JXUFTGRILg
— Lord niki #FBPE 🌻🇺🇦🌈 (@NikiOutsideFBPE) February 17, 2023
Jak zapewnia brytyjski rząd, niedobory nie mają związku z brexitem, ale są głównie wynikiem ekstremalnych zjawisk pogodowych – wyjątkowo niskich temperatur w południowej Hiszpanii i powodzi w Maroku – co wpłynęło na zbiory. Spora część owoców i warzyw spożywanych zimą przez Brytyjczyków pochodzi właśnie z tych regionów. Dodatkowo sztormy spowodowały zakłócenia w kursowaniu promów, którymi produkty są transportowane do Wielkiej Brytanii.
Wielu jednak Brytyjczyków przyznaje, że od czasu opuszczenie przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej, odczuwalny jest brak i spore ograniczenia w dostępności wielu artykułów w różnych sektorach, które pochodzą z krajów unijnych. Pytani w marketach odpowiadają w większości, że według nich, ta sytuacja związana jest z brexitem.
O tej porze roku część sprzedawanych owoców i warzyw pochodzi również od krajowych producentów i z Holandii, ale farmerzy w obu krajach ograniczyli wykorzystanie szklarni do upraw zimowych z powodu wyższych cen energii elektrycznej.
Brytyjskie Konsorcjum Handlu Detalicznego (BRC) oświadczyło w ubiegłą środę, że spodziewa się, iż niedobory potrwają „kilka tygodni”, dopóki sezon wegetacyjny w Wielkiej Brytanii nie ruszy i sklepy nie znajdą alternatywnych źródeł zaopatrzenia.
Typowy dzień zakupów w Wielkiej Brytanii.
— Mateusz 🌈 🇵🇱 (@sorbinianpotasu) February 14, 2023
Drożyzna i puste półki. pic.twitter.com/vTcxtrnTMa
Sekretarz środowiska Therese Coffey wywołała burzę, gdy zasugerowała, aby ludzie pokochali sezonowe produkty, takie jak rzepa.
– Wiele osób jadłoby teraz rzepę, zamiast koniecznie myśleć o sałacie, pomidorach i tym podobnych. Jestem świadoma, że konsumenci chcą całorocznego wyboru i dlatego nasze supermarkety, producenci żywności i hodowcy na całym świecie chcą zaspokoić tę potrzebę
– cytuje „Guardian” wypowiedź Coffey do parlamentarzystów.
Brytyjski dziennik zwrócił uwagę, że po komentarzach sekretarz środowiska pojawiły się już doniesienia o niedoborze rzepy.
Jak długo przyjdzie zmierzyć się Brytyjczykom i osobom zamieszkującym Wyspy Brytyjskie z brakiem dostępności warzyw i owoców, jakie limity wprowadzą pozostałe sieci, jak na razie ten czas nie jest bliżej określony. Pada również pytanie o faktyczny stan powodu całkowitego braku tych produktów.