Skazani prawomocnymi wyrokami Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik zostali zatrzymani 9 stycznia przez policję i trafili do aresztu. Politycy opozycji rozpowszechniają przekaz, że bez nich Sejm będzie działać nielegalnie z powodu „niekonstytucyjnej liczby posłów”. To manipulacja. Tłumaczymy, czy musi być 460 posłów, aby głosowania były ważne.
Skazani prawomocnymi wyrokami Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik zostali zatrzymani 9 stycznia przez policję i trafili do aresztu. Politycy PiS rozpowszechniają przekaz, że bez nich Sejm będzie działać nielegalnie z powodu „niekonstytucyjnej liczby posłów”. To manipulacja. Wyjaśniamy fałszywy przekaz PiS.
Skazani politycy PiS Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik zostali zatrzymani wieczorem 9 stycznia na terenie Pałacu Prezydenckiego, gdzie przebywali na zaproszenie prezydenta Andrzeja Dudy. Przewieziono ich następnie do komendy policji na ul. Grenadierów w Warszawie, a następnie do aresztu śledczego na Grochowie.
20 grudniu 2023 roku Mariusz Kamiński, były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego i były minister spraw wewnętrznych oraz wiceprezes partii, wraz ze swoim byłym zastępcą Maciejem Wąsikiem zostali skazani na dwa lata pozbawienia wolności w związku z tzw. aferą gruntową. 10 stycznia Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego rozpatrzyła sprawę mandatu poselskiego Mariusza Kamińskiego. Nie uwzględniła odwołania posła od decyzji marszałka Sejmu o wygaszeniu mandatu. Z kolei 6 stycznia nieuznawana Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego uchyliła w czwartek postanowienie marszałka Sejmu Szymona Hołowni w sprawie stwierdzenia wygaśnięcia mandatu posła Macieja Wąsika.
Z chwilą wydania wyroku przez warszawski sąd okręgowy ich poselskie mandaty wygasły – stało się tak z mocy prawa. Marszałek Sejmu jedynie potwierdził ten fakt. Obecnie więc mamy mniejszą liczbę obsadzonych w Sejmie mandatów niż konstytucyjne 460. Zdaniem opozycji jest to niezgodne z prawem.
Politycy PiS i Suwerennej Polski uważają, że uchwalane przez Sejm ustawy będą mogły być podważane, dotyczy to też ustawy budżetowej, a to według nich może sprawić, że będziemy mieli nowe, przyspieszone wybory. Kwestia obecnie przygotowywanego przez rządzącą koalicję budżetu jest kluczowa. Musi zostać przedstawiona do podpisu prezydentowi do 29 stycznia. Jeśli tak się nie stanie, Andrzej Duda będzie mógł rozwiązać parlament. Kiedy ustawa trafi do prezydenta przed 29 stycznia, ten będzie mógł ją podpisać (nie może zawetować) lub skierować do Trybunału Konstytucyjnego. Zdaniem Kamila Zaradkiewicza, sędziego Sądu Najwyższego, dyrektora Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury, mógłby uznać ją za wadliwie uchwaloną.
– Hipotetycznie – jeżeli z powodu wadliwego trybu uchwalenia, na przykład z powodu siłowego wykluczenia posła z obrad (tym bardziej wbrew orzeczeniu właściwego sądu), ustawa budżetowa nigdy nie stałaby się 'ustawą’ (a tak stanowi TK w przypadkach wadliwego trybu uchwalenia, tj. akt wadliwie uchwalony nie jest 'ustawą’ i nie wywołuje skutków jakie przypisywane są ustawie), i TK by to potwierdził w trybie kontroli prewencyjnej, czyli na wniosek Prezydenta RP przed podpisaniem, to wówczas… no właśnie – wówczas jest czas na kolejny krok konstytucyjny
– napisał Zaradkiewicz w serwisie X.
Ten sam pogląd wyrazili politycy opozycji.
Inny poseł PiS Piotr Kaleta w Telewizji Republika przekonywał, że obsadzenie przez marszałka Hołownię mandatów po Kamińskim i Wąsiku będzie niezgodne z przepisami.
– Będziemy mieć w Polsce nielegalny Sejm, ponieważ Sejm liczy 460 posłów. To jest zapis konstytucyjny. Nie może Sejm liczyć 462 posłów, bo się Szymonowi Hołowni tak widzi mi się. (…) Będziemy mieć nielegalny Sejm, który w sposób nielegalny będzie podejmować ustawy, uchwały”. „Sejm z 458 posłami nie jest Sejmem. I wszystko co uchwali – można wrzucić do kosza
– stwierdziła Małgorzata Jacyna-Witt, była radna PiS sejmiku województwa zachodniopomorskiego.
10 stycznia narrację o tym, że Sejm musi liczyć 460 posłów, podtrzymywał poseł Radosław Fogiel z PiS. W odpowiedzi na wpis Anny Marii Żukowskiej z Lewicy wrzucił zrzut ekranu fragmentu konstytucji z podkreślonym art. 96 ust. 1: „Sejm składa się z 460 posłów”.
Konstytucja nie istnieje, to spin PiS. https://t.co/Z8OT6ybDyO pic.twitter.com/1L3G1IhA7f
— Radosław Fogiel (@radekfogiel) January 10, 2024
Za politykami opozycji przekaz o niekonstytucyjnej liczbie posłów zaczęli powtarzać internauci.
„Droga Koalicjo Obywatelska @szymon_holownia @donaldtusk Jak zamierzacie Pañstwo uchwalić budżet, przy niekonstytucyjnej liczbie 458 posłów w sejmie?”;
„Sejm po wsadzeniu posłów do więzienia będzie niewłaściwie obsadzony, a więc wszelkie ustawy, uchwały, itp. będą z mocy prawa nieważne. Zatem budżet nie zostanie uchwalony w terminie i prezydent @AndrzejDuda będzie zmuszony rozwiązać parlament! O to chodzi?”
– pytają.
„Konstytucyjna liczba posłów to 460. Jeśli nie zostaną powołani nowi do tego czasu, to będzie 458 i będzie sprzeczne z konstytucją”;
„Na samej sali w Sejmie może być mniej posłów, ale liczba ogólna posłów musi wynosić 460”
– piszą.
Czy rzeczywiście Sejm musi mieć obsadzone wszystkie miejsca do zgodnego z prawem funkcjonowania? Co z ustawami, gdy obsadzonych jest mniej, np. 458 miejsc? Zapytaliśmy prawników.
Sejm może normalnie funkcjonować bez obsadzonych wszystkich mandatów.
Konstytucja RP w art. 96 ust. 1 wskazuje, że Sejm składa się z 460 posłów. Jak podkreśla w analizie dla Konkret24 Wojciech Dąbrówka, prawnik, rzecznik prasowy Państwowej Komisji Wyborczej w latach 2018-2019, zmiana tej liczby wymaga zmiany Konstytucji. Jednak w praktyce – na co zwracają nam uwagę również inni prawnicy, z którymi rozmawialiśmy – często zdarza się tak, że przez krótki czas mandat jakiegoś posła jest nieobsadzony. Dlaczego tak się dzieje?
Kodeks wyborczy w art. 247 wylicza przypadki wygaśnięcia mandatu. Są to:
- śmierć posła;utrata prawa wybieralności (biernego prawa wybiorczego) lub nieposiadania go w dniu wyborów;
- pozbawienie mandatu prawomocnym orzeczeniem Trybunału Stanu;
- zrzeczenie się mandatu;
- zajmowanie w dniu wyborów stanowiska lub funkcji, których (…) nie można łączyć z mandatem posła;objęcie urzędu Prezydenta Rzeczypospolitej;
- powołanie w toku kadencji na stanowisko lub powierzenia funkcji, których stosownie do przepisów Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej albo ustaw nie można łączyć ze sprawowaniem mandatu posła;
- wybór w toku kadencji na posła do Parlamentu Europejskiego.
Natomiast odmowa złożenia ślubowania poselskiego oznacza zrzeczenie się mandatu.
Gdy zajdzie jedna z powyższych okoliczności mandat wygasa, marszałek Sejmu niezwłocznie przeprowadza procedurę obsadzenia wolnego miejsca. Musi między innymi stwierdzić formalne wygaśnięcie mandatu, przeprowadzić procedurę wybrania osoby, która mandat obejmie (jest to kolejna osoba z największą liczbą głosów z tej samej listy; taka osoba musi zgodzić się na objęcie mandatu, jeśli nie wyrazi zgody, to posłem zostaje następny kandydat), dostarczyć i opublikować określone dokumenty, a w wymianę pism zaangażowana jest Państwowa Komisja Wyborcza. Co do zasady uzupełnienie składu nie trwa długo, ale przejściowo Sejm nie ma wówczas obsadzonych wszystkich miejsc.
Prawnicy podkreślają, że Sejm nie musi wówczas wstrzymywać swoich prac. Może normalnie działać, w tym przyjmować ustawy, także budżet. Nie dochodzi wówczas do złamania przepisów.
– Nie stoi to na przeszkodzie dalszemu funkcjonowaniu Sejmu i Senatu – organy te nie muszą wstrzymywać swoich prac aż do objęcia wygasłego mandatu przez nową osobę (zwłaszcza że w przypadku Senatu ta procedura zajmuje dłuższy czas, co wynika z konieczności przeprowadzenia wyborów uzupełniających). Konieczne jest jedynie, by w głosowaniach brała udział zawsze co najmniej połowa konstytucyjnie określonego składu danej izby
– tłumaczy dr Mateusz Radajewski, konstytucjonalista z Uniwersytetu SWPS.
Zastrzega, że Marszałek Sejmu nie może manipulować składem izby poprzez pozostawianie nieobsadzonym mandatu przez czas dłuższy, niż jest to rzeczywiście konieczne.
– Do skutecznego uchwalania ustaw, podejmowania uchwał i wypełniania innych kompetencji Sejm nie musi mieć obsadzonej konstytucyjnie przewidzianej liczby mandatów. Wynika to z natury każdego organu kolegialnego o większej liczbie członków i temu służy instytucja kworum – od której zależy ważność i skuteczność czynności. Wymóg obsadzenia zawsze wszystkich organów nadmiernie paraliżowałoby pracę tych gremiów. Zatem dopóki spełniony jest wymóg kworum przewidzianego dla danej sprawy, dopóty Sejm może działać
– wyjaśnia nam dr Marcin Krzemiński, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.
– Bywają sytuacje, że wygasają mandaty posłów w różnych przyczyn: śmierć posła, mianowanie (wybranie – red.) do Parlamentu Europejskiego, zrzeczenie się mandatu. Więc często się takie wygaszania mandatów się zdarzają. (…) Cóż. Nie ma tych posłów, ale za chwilę będą uzupełnione te miejsca puste przez kolejnych posłów, którzy uzyskali największą liczbą głosów. Poprzednia władza szuka wszelkich motywów, wszelkich sposób, żeby podważyć ten rząd i żeby doprowadzić do kolejnych wyborów
– mówił w „Faktach po Faktach” w TVN24 Wojciech Hermeliński, sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku i były przewodniczący PKW.
Standardowa procedura. Posłowie tracą mandaty, zastępują ich kolejni
Przypadki wygaśnięcia mandatu zdarzają się teraz i zdarzały się także w poprzednich kadencjach Sejmu, także gdy to Prawo i Sprawiedliwość miało rządzącą większość. Przykładowo:
– w 2024 roku wygasł mandat posłowi Krzysztofowi Brejzie z KO, ponieważ zdecydował się zająć miejsce w Parlamencie Europejskim po Radosławie Sikorskim;
– w grudniu 2023 roku po tym, jak poseł PiS Artur Soboń został powołany do zarządu Narodowego Banku Polskiego, nową posłanką została Anna Baluch;
– wiosną 2023 roku poseł PiS Marek Zagórski zrezygnował z mandatu i został prezesem Krajowej Grupy Spożywczej;
– jesienią 2022 roku Gabriela Masłowska z PiS została wybrana przez Sejm do Rady Polityki Pieniężnej, więc wygasł jej mandat poselski;
– w 2019 roku po śmierci marszałka seniora Kornela Morawieckiego mandat po nim objęła na niecały miesiąc Edyta Kubik.
I wówczas, gdy posłów było mniej niż konstytucyjne 460, do czasu uzupełnienia składu Sejmu normalnie pracowano i przyjmowano ustawy. Nikt wówczas nie protestował i nie podnosił argumentu, że to niezgodne z Konstytucją RP. Co ciekawe, w 2018 roku poseł PiS Konrad Głębocki, prawnik i ekonomista, już po powołaniu go na stanowisko ambasadora we Włoszech wziął udział w 175 sejmowych głosowaniach, a obowiązywał go zakaz łączenia tych dwóch funkcji. Nikt tych głosowań nie unieważnił.
– Każdy organ wieloosobowy określony w konstytucji nigdy nie ma obowiązku działania zawsze w pełnym składzie. Zwykle bardziej szczegółowe przepisy określają, jaka liczba członków jest niezbędna do ważnego podejmowania rozstrzygnięć przez dany organ. W przypadku parlamentu jest to odpowiednio 230 posłów i 50 senatorów (art. 120 konstytucji). Prawo dopuszcza więc np. nieobecność niektórych posłów na głosowaniach.
– podkreśla Dr Mateusz Radajewski.
Nawet do końca kadencji
Co więcej, obaj konstytucjonaliści zwracają uwagę na art. 251 par. 6 Kodeksu wyborczego, który brzmi:
„Jeżeli obsadzenie mandatu posła w trybie określonym w par. 1-3 byłoby niemożliwe z powodu braku kandydatów, którym mandat można przydzielić, Marszałek Sejmu, w drodze postanowienia, stwierdza, iż mandat ten do końca kadencji pozostaje nieobsadzony”.
Oznacza to, że prawo przewiduje możliwość działania parlamentu w zmniejszonym składzie i to nawet trwale – do końca danej kadencji. „Tym bardziej jest to dopuszczalne tymczasowo, gdy trwa procedura objęcia mandatu przez nową osobę” – podsumowuje dr Radajewski.
O takiej hipotetycznej sytuacji i jej zgodności z przepisami mówił 9 stycznia w Sejmie marszałek Szymon Hołownia. Został zapytany przez jednego z dziennikarzy, co będzie, jeśli PiS zdecyduje, że w ramach protestu nikt nie obejmie mandatów po Kamińskim i Wąsiku. Odpowiedział, że jest tylko urzędnikiem stwierdzającym jedynie istniejący stan prawny.
– Jeżeli rzeczywiście tak będzie, że zostaną opublikowane moje postanowienia [o wygaśnięciu mandatów] w Monitorze Polskim i Państwowa Komisja Wyborcza podejmie tę procedurę wskazywania kolejnych [kandydatów] do objęcia mandatu i nikt tego mandatu nie obejmie, no to to jest opisane w Kodeksie wyborczym. Wtedy do końca kadencji jest 459 albo 458 posłów i to jest zgodnie z prawem. Izba jest prawidłowo obsadzona. Nie można mieć do niej żadnych wątpliwości
– oznajmił Szymon Hołownia.
Źródło TVN24