Wiceminister sportu i turystyki Łukasz Mejza „w poczuciu odpowiedzialności za Polskę i obóz Zjednoczonej Prawicy” poinformował o „dobrowolnym” podaniu się do dymisji. „Odchodzę na swoich warunkach, z podniesionym czołem” – zapewnił w oświadczeniu opublikowanym w czwartek późnym wieczorem. Dzień wcześniej szef klubu PiS Ryszard Terlecki zapowiadał, że „Mejzy z pewnością nie będzie już w rządzie”.
Sprawę Łukasza Mejzy opisali dziennikarze Wirtualnej Polski Szymon Jadczak i Mateusz Ratajczak. Założona przez Mejzę firma Vinci NeoClinic obiecywała leczyć osoby zmagające się z nieuleczalnymi chorobami – ustalili. Metoda, którą zachwalał poseł, nie ma medycznego potwierdzenia. Kwoty za leczenie zaczynały się od 80 tysięcy dolarów. WP opublikowała także tekst, w którym dziennikarze zebrali historie osób, które miały kontakt z Vinci NeoClinic i były namawiane na niesprawdzoną terapię.
Łukasz Mejza: rozumiem twarde reguły politycznej gry
W czwartek późnym wieczorem Mejza opublikował oświadczenie w mediach społecznościowych.
„W poczuciu odpowiedzialności za Polskę i obóz Zjednoczonej Prawicy, doskonale rozumiejąc przy tym twarde reguły politycznej gry i coraz poważniejsze zagrożenie oddania władzy w ręce politycznych bandytów z opozycji, systematycznie donoszących na swój kraj za granicą i tą drogą próbujących przejąć władze w Polsce, a także usłużnym im mediom, podjąłem decyzję o dobrowolnym poddaniu się do dymisji ze stanowiska Sekretarza Stanu w Ministerstwie Sportu i Turystyki”
– napisał.
„Odchodzę na swoich warunkach”
Podziękował za wyrazy wsparcia. Przekonywał, że oskarżenia w stosunku do niego są:
„formułowane przez medialnych płatnych zabójców”. „Są wyssane z wyjątkowo brudnego palca politycznego zleceniodawcy”
– oświadczył.
Mejza podziękował także prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu, premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, liderowi Partii Republikańskiej, europosłowi Adamowi Bielanowi i szefowi resortu sportu i turystyki Kamilowi Bortniczukowi, współpracownikom, przyjaciołom i rodzinie.
„Musieli się mierzyć z falą hejtu, nękania i zastraszania, ale mimo to nie dali się złamać, rozumiejąc stawkę tej politycznej brudnej wojny”
– napisał.
„Odchodzę na swoich warunkach, z podniesionym czołem i poczuciem uczestniczenia w (jak wskazują zasięgi i medialne i internetowe) największej nagonce w historii polskiej polityki”
– ocenił.
„Ostrze pomówień, fake newsów i manipulacji zostało wycelowanie we mnie natychmiast po wsparciu Zjednoczonej Prawicy w głosowaniu nad tzw. lex TVN”
– napisał w oświadczeniu.
Dodał, że „publiczna akcja zbierania haków i polityczne polowanie” miały na celu „nie troskę o prawdę”, a „o sejmowy kalkulator”. Sam, jako poseł niezrzeszony, wspierał Zjednoczoną Prawicę, powtarzając, że to na nim opiera się sejmowa większość. Mejza podsumował, że jego dymisja pozwoli mu na „obronę dobrego imienia i pokazanie, że cała sprawa została wymyślona i spreparowana na potrzeby wojny z rządem”.
Zapowiedział, że ci, którzy „w pogoni za ugraniem kilku politycznych punktów rozsiewali fake newsy” na jego temat „poniosą adekwatne konsekwencje prawne”. Zapewnił, że nadal będzie wspierać obóz Zjednoczonej Prawicy.
Terlecki dzień wcześniej: Mejzy z pewnością w rządzie już nie będzie
Wicemarszałek Sejmu i szef klubu PiS Ryszard Terlecki, pytany w środę o sprawę Mejzy, odpowiedział: – Z pewnością nie będzie już w rządzie.
Wcześniej w tym miesiącu Terlecki pytany, czy nie czuje absmaku spowodowanego faktem, że ugrupowanie rządzące musi opierać się na takich ludziach jak Łukasz Mejza, odpowiedział: – Życie jest brutalne. Różni posłowie trafiają do Sejmu.
8 grudnia Mejza zorganizował spotkanie z dziennikarzami, na którym oświadczył, że dotknął go „największy atak polityczny od 1989 roku”. Przekonywał, że atak ten skierowany jest nie tylko bezpośrednio w jego stronę, ale uderza także w aktualną sejmową większość. Nie odpowiadał na pytania dziennikarzy.
10 grudnia poinformował, że „zawiesił” swoją działalność polityczną. Wyjaśnił, że zawnioskował o urlop bezpłatny w resorcie oraz wystąpił do marszałek Sejmu „o urlop z wykonywania obowiązków poselskich”.
Mejza zasiada w Sejmie od marca tego roku, kiedy objął mandat po zmarłej posłance KP-PSL Jolancie Fedak. Po wejściu do Sejmu nie przystąpił do klubu Koalicji Polskiej-PSL i pozostał niezrzeszony. Wiceministrem sportu jest od października, objął funkcję z rekomendacji Partii Republikańskiej Adama Bielana.
W związku ze sprawą Mejzy do Sejmu trafił wniosek o wotum nieufności wobec szefa resortu sportu i turystyki Kamila Bortniczuka.
„Ja sobie współpracowników w ministerstwie sam nie dobieram”
– powiedział Kamil Bortniczuk
Autor: akw
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP